piątek, 1 sierpnia 2014

Nie rozumiem....

Pamiętam, jak w swojej klasie miałam dzieci z domu dziecka. Zazwyczaj nie opowiadały one o obecnym zamieszkaniu, a wracały pamięcią do domu rodzinnego: często go koloryzując i opowiadając najlepsze rzeczy o swoich rodzicach, którzy nierzadko bywali alkoholikami. I o ile tu potrafię zrozumieć dlaczego to dziecko zostaje zabrane do domu dziecka, to słyszy się często o przypadkach, że dzieci są zabierane z powodu.... UBÓSTWA rodziców. Najczęściej zdarza się to w rodzinach wielodzietnych, kiedy okazuje się że rodzice nawet gdy pracują nie stać ich na to by wychować swoją siódemkę dzieci. I tak oto państwu bardziej opłaca się tą siódemkę dzieci umieścić w domu i za każde z nich zapłacić ok. 600 zł miesięcznie aniżeli w jakikolwiek sposób pomóc tej rodzinie.... Czasem zdarza się, że matka zajmuje się domem bo przy takiej gromadce ma co robić a ojciec traci pracę... albo umiera i.... cała gromadka trafia do domu dziecka. I przyznaję: nie rozumiem! ZUPEŁNIE NIE ROZUMIEM!
Nie rozumiem gdzie tu logika, gdzie sumienie. Dlaczego dla niektórych biedniejsza rodzina oznacza nieszczęśliwa rodzina? I nie rozumiem bestialstwa społeczeństwa (bo inaczej tego nazwać nie można), które krzyczy a czemu byli tacy nieodpowiedzialni, trzeba było się zabezpieczać! A może ktoś pomyśli, że może kiedyś kogoś było stać na taką rodzinę a czasy się zmieniają, firmy bankrutują, bezrobocie wzrasta...

Łatwiej jest umieścić chłopaka, który kradnie w rodzinie zastępczej i płacić za niego ok. 1000 zł aniżeli pomyśleć, że chłopak kradnie bo w domu nie ma pieniędzy i do takiego życia doprowadziła go bieda i nagonka ze strony mediów na konsumpcyjny tryb życia.

Życie pisze różne scenariusze: czemu zatem rodzina wielodzietna jest skazana ze strony społeczeństwa na łatkę : rodzina patologiczna? Czemu państwo zamiast chronić rodzinę i jej pomóc doprowadza do jej rozdzielenia?
Nie rozumiem....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz