Wyobraź sobie, że masz do kupienia telewizor i są dostępne tylko 2 firmy na rynku: Masówka i Detal. Masówka produkuje w ciągu miesiąca 980 telewizorów z czego jest 110 wadliwych (czyli ok.11%) a Detal produkuje 20 telewizorów z czego wadliwych jest 10 (czyli 50%). W której firmie kupisz telewizor? Zakładamy, że obie firmy mają tą samą dobrą jakość, jednak w Detalu częściej występują telewizory wadliwe. Wyobraźmy sobie, że firma Masówka się postarała i zmniejszyła liczbę wadliwych do 55 (czyli mamy 5,5% wadliwych) a Detal idąc w ślad za nią zmniejszył również liczbę wadliwych produktów do 5 (czyli jest to 25% wadliwych). Widzimy, że Detal produkuje produkty wadliwe 4,5 razy częściej pomimo, że to Masówka wydaje na rynek więcej wadliwych telewizorów.
Jednak do czego zmierza, to matematyczne zadanie? Liczby w powyższym zadaniu nie są przypadkowe i służą do pokazania poniższej zależności. Na świecie jest około 98% ludzi heteroseksualnych i 2% homoseksualnych. (czyli te same proporcje co w zadaniu z fabrykami). Dzisiaj przeglądałam statystyki o pedofilach. Szacuje się, że osób heteroseksualnych będących pedofilami jest 11 razy więcej niż homoseksualistów. (Podobnie jak w naszym zadaniu Masówka wydaje więcej towarów wadliwych). Jednak z powodu, że homoseksualistów jest aż 49 razy mniej okazuje się, że szansa że spotkany homoseksualista jest pedofilem jest aż 4,5-krotnie wyższa niż w sytuacji że spotkany heteroseksualista jest pedofilem. Podobnie jak Masówka i Detal. Masówka produkuje więcej wadliwych telewizorów ale ich odsetek w całej produkcji jest znacznie niższy niż w firmie Detal.
Gdybyśmy przyjęli, że homoseksualistów jest 1% sytuacja wyglądałaby jeszcze bardziej drastycznie.
Nie umieściłam tutaj matematycznych rachunków, które mogę zainteresowanym podesłać na maila.
Źródła:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1556756
Życzę wszystkim pięknego słonecznego dnia:).
sobota, 31 maja 2014
poniedziałek, 26 maja 2014
Gwałciciel dzieckiem pornografii
W latach 60-tych XX wieku zaczęła rozwijać się rewolucja seksualna, co za tym idzie ułatwiał i rozwijał się dostęp do pornografii. Od tamtego czasu odsetek gwałtów wzrósł aż o 500%. Badania przeprowadzone pod koniec lat osiemdziesiątych ukazują, że 86% gwałcicieli przyznaje się do REGULARNEGO oglądania pornografii, natomiast 57% gwałtów jest WZOROWANYCH na scenach z filmów erotycznych.
Źródło:
- http://ygraine.membrane.com/enterhtml/live/Dark/porn.html
-http://www.oneby1.org/PDFs/Too%20Much%20of%20a%20Good%20Thing%20-%20NCPCF.pdf
-http://besafecoverup.blogspot.com/p/dangers-of-pornography.html
Oto wypowiedź Herberta Case'a (szefa policji jednego z departamentów w Stanach): "Nie spotkałem żadnego seksualnego mordercy w naszym departamencie który by nie czytał z zapałem sprośnych magazynów".
Dr W. Marshall, który jest autorem powyższych statystyk, w swojej pracy spotykał ludzi którzy mówili mu: "Czasem chciałem włączyć pornografię tylko po to by się pomasturbować. Kończyło się jednak na tym, że wychodziłem z domu i napadałem na kobietę lub dziecko".
Co więcej badania Marshalla ukazują że pornografia była użyta bezpośrednio przed lub w trakcie gwałtu w 41% przypadków.
G.G.Abel, który również przeprowadzał badania na osobach uzależnionych od seksu, mówi, że wielu przestępców seksualnych przyznaje, że miała ochotę na bardziej dewiacyjne zachowania po obejrzeniu pornografii.
W wyniku badań przeprowadzonych przez FBI, 81% seryjnych zabójców przyznało, że ich największym seksualnym zainteresowaniem była twarda pornografia.
Ps. Specjalnie dla K* dziś bez komentarza, by mogła ze mną podyskutować :D.
Źródło:
- http://ygraine.membrane.com/enterhtml/live/Dark/porn.html
-http://www.oneby1.org/PDFs/Too%20Much%20of%20a%20Good%20Thing%20-%20NCPCF.pdf
-http://besafecoverup.blogspot.com/p/dangers-of-pornography.html
PS2. Badania Marshalla zostały przeprowadzone na 38000 osób. Każdy kto ma choć trochę wspólnego ze statystyką wie, że jest to bardzo duża próbka.
piątek, 23 maja 2014
Efekt motyla
Myślę, że wielu z nas słyszało o co chodzi. Pokrótce przypomnę, że niektórzy uważają że lekkie machnięcie skrzydełkami motyla, może wywołać huragan. Kiedyś byłam na wykładzie matematycznym z tym tematem związanym. Okazuje się właśnie, że pomiary na podstawie których przewiduje się pogodę są tak czułe, że zwykłe trzepotanie motyla może wywołać diametralne zmiany w przewidywaniach. Pozwolę sobie nie wchodzić w fizyczno - matematyczne szczegóły...
Niektórzy także wierzą, że takie zjawisko występuje także u nas, ludzi, w naszym codziennym życiu. I ja jestem zwolennikiem tej teorii. A oto historia, która po dziś dzień porusza mnie do głębi. Historia zaczyna sie w latach 30-tych minionego wieku. Wtedy to moja prababcia, młoda piękna kobieta, cieszy się swoim szczęściem: z posiadania nie tylko wspaniałego (podobno najprzystojniejszego mężczyzny w całej wsi) męża, lecz także jest w 3 miesiącu ciąży. Szczęście nie trwa długo, gdyż mój pradziadek zostaje postrzelony przez sąsiada (wersje sa różne poząwszy od tej, że było to polowanie i nieszczęśliwy wypadek po taką że sąsiad chciał by mój pradziadek poślubił jego córkę a ten odmówił na rzecz mojej prababki). Szczerze powiedziawszy, nie potrafię sobie wyobrazić co kobieta może przeżywać w takiej sytuacji. Płacz, rozgoryczenie, pustka i niemoc: jak ja wychowam to dziecko, za co, samotna matka i wdowa. (Moja prababka została tylko ze swoją mamą, bo jej ojciec zginął na wojnie a jak wiadomo wtedy na wsi na polu robota była bardzo ciężka i to jeszcze bez mężczyzny). Moja prababcia chce usunąć ciążę u znachorki, w końcu ma wiele logicznych argumentów. Nie chce mieć też ona "pamiątki" po swoim zmarłym mężu, nie chce mieć czegoś co jej będzie to przypominać. Jednak jej matka, a moja praprababcia, upiera sie żeby tego nie robiła że ona sama wychowa jej dziecko... I tak oto moja praprababcia wychowuje moją babcię, babcia rodzi moją mamę a potem przychodzę na świat ja:). Szczęśliwa że żyję, dziękując praprababce za jej upartość, za wiarę, że damy radę. (Ona też nie miała łatwego życia, w młodym wieku została sierotą, gdy jej mąż wyruszył na wojnę została sama z dwójką dzieci. Prapradziadek nigdy nie wrócił). Jedna decyzja, a całe pokolenia... Jedna decyzja a tyle istnień, tyle uśmiechniętych twarzy, jedna decyzja a moje geny dalej pójdą w świat. Co by się ze mną stało gdyby nie dano żyć mojej babci? Nigdy nie byłoby takiej osoby jaką jestem ja. Moje życie w tej postaci, z tymi genami co mam teraz i z tymi wspomnieniami, byłoby niemożliwe....
Teraz rozumiem: Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat...
A Wy macie albo znacie jakąś podobną historię?
Niektórzy także wierzą, że takie zjawisko występuje także u nas, ludzi, w naszym codziennym życiu. I ja jestem zwolennikiem tej teorii. A oto historia, która po dziś dzień porusza mnie do głębi. Historia zaczyna sie w latach 30-tych minionego wieku. Wtedy to moja prababcia, młoda piękna kobieta, cieszy się swoim szczęściem: z posiadania nie tylko wspaniałego (podobno najprzystojniejszego mężczyzny w całej wsi) męża, lecz także jest w 3 miesiącu ciąży. Szczęście nie trwa długo, gdyż mój pradziadek zostaje postrzelony przez sąsiada (wersje sa różne poząwszy od tej, że było to polowanie i nieszczęśliwy wypadek po taką że sąsiad chciał by mój pradziadek poślubił jego córkę a ten odmówił na rzecz mojej prababki). Szczerze powiedziawszy, nie potrafię sobie wyobrazić co kobieta może przeżywać w takiej sytuacji. Płacz, rozgoryczenie, pustka i niemoc: jak ja wychowam to dziecko, za co, samotna matka i wdowa. (Moja prababka została tylko ze swoją mamą, bo jej ojciec zginął na wojnie a jak wiadomo wtedy na wsi na polu robota była bardzo ciężka i to jeszcze bez mężczyzny). Moja prababcia chce usunąć ciążę u znachorki, w końcu ma wiele logicznych argumentów. Nie chce mieć też ona "pamiątki" po swoim zmarłym mężu, nie chce mieć czegoś co jej będzie to przypominać. Jednak jej matka, a moja praprababcia, upiera sie żeby tego nie robiła że ona sama wychowa jej dziecko... I tak oto moja praprababcia wychowuje moją babcię, babcia rodzi moją mamę a potem przychodzę na świat ja:). Szczęśliwa że żyję, dziękując praprababce za jej upartość, za wiarę, że damy radę. (Ona też nie miała łatwego życia, w młodym wieku została sierotą, gdy jej mąż wyruszył na wojnę została sama z dwójką dzieci. Prapradziadek nigdy nie wrócił). Jedna decyzja, a całe pokolenia... Jedna decyzja a tyle istnień, tyle uśmiechniętych twarzy, jedna decyzja a moje geny dalej pójdą w świat. Co by się ze mną stało gdyby nie dano żyć mojej babci? Nigdy nie byłoby takiej osoby jaką jestem ja. Moje życie w tej postaci, z tymi genami co mam teraz i z tymi wspomnieniami, byłoby niemożliwe....
Teraz rozumiem: Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat...
A Wy macie albo znacie jakąś podobną historię?
czwartek, 22 maja 2014
Czy to właśnie prezerwatywy chronią nas przed AIDS?
W 2000 roku doktor R.H. Gray z
naukowcami z Johns Hopkins University przeprowadzili w Ugandzie
badania na 174 małżeństwach. W każdym z tych małżeństw jeden z
partnerów miał HIV a drugi był zdrowy. Współżyli oni
średnio 9 - 10 razy w miesiącu bez używania prezerwatywy i okazało
się, że po roku czasu zaraziło się 38 osób. Policzono zatem, że
szansa zakażenia wirusem HIV wynosi 1 do 588 czyli 0,17%.
Światowa organizacja zdrowia (WHO)
podaje, że skuteczność prezerwatyw przy zarażaniu wirusem HIV, to
80-95%. WHO zaznacza: "To oznacza, że używanie prezerwatyw
chroni przed 80% do 95% zakażeń wirusem HIV, które pojawiłyby się
gdyby prezerwatywy nie zostały użyte". Zatem gdyby wszystkie
małżeństwa używały prezerwatywy to zarażonych byłoby 18 osób.
Liczba tak naprawdę tylko o połowę mniejsza. Ale za to ile wpływu
do skarbca firmy? Ilu dodatkowych klientów... Czysty biznes!! Okazuje się, że zdecydowanie lepiej chroni nas nasz organizm a
prezerwatywy tylko delikatnie redukują tą liczbę. Licząc nawet, że liczba zmniejszyłaby się o 90% od osób zakażonych to jest to wciąż 6 zarażonych małżonków.
A tak abstrahując od tych liczb, to
czy naprawdę dla chwili przyjemności i pod wpływem emocji warto zmarnować sobie całe swoje życie po to by walczyć z chorobą? Na dzień dzisiejszy jedynym skutecznym i 100% sposobem jest wierność jednemu zdrowemu partnerowi, więc zanim pomyślimy o następnej przygodzie, to może warto pamiętać, że prezerwatywy nie dają nam zupełnej gwarancji? Co o tym myślicie?
Co o pornografii mówi Ted Bundy?
Ted Bundy - seryjny gwałciciel i morderca. Przyznał się do zgwałcenia i zabicia 30 (niektóre dane mówią o 28) kobiet. Szacuje się jednak, że było ich znacznie więcej - mówi się nawet o 150 kobietach!!!
Jego życiorysu nie będę przytaczać: każdy może sobie spokojnie wygooglować. Zapoznajmy się z fragmentem wywiadu psychologa Jamesa Dobsona z Tedem Bundym (Madre di Dio, 4/1989).Ted twierdzi, że wyrósł w szczęśliwej rodzinie, w której chodzono do kościoła, nie pito, nie paliło. Nigdy też nie uległ seksualnej przemocy. Ted zaznacza: "Raczej chciałbym przypomnieć, jak mając 12 lat odkryłem pornografię w sklepie blisko naszego domu. Wraz z kolegami przebywałem często na ulicy. Szperaliśmy wśród śmieci i czasem znajdowaliśmy tam czasopisma pornograficzne bardziej hard." Na pytanie dziennikarza czy były tam także sceny gwałtów, odpowiada: "Tak. I chcę podkreślić, że właśnie ten rodzaj pornografii jest najbardziej niebezpieczny. Mówię to z doświadczenia osobistego. Było to doświadczenie ciężkie, straszne. Pornografią najszkodliwszą jest ta, która pokazuje gwałty seksualne. Gwałt i seks razem wzięte wzbudzają straszne pragnienia.
Dalej Ted Bundy mówi: "Uważam, że to pornografia popchnęła mnie na drogę gwałtu. To ona podniecała moją wyobraźnię. Potem stałem się niewolnikiem swoich wyobrażeń". Następnie można przeczytać: "Za każdym razem szukałem w pornografii silniejszych, potężniejszych emocji. Jest to jakby narkotyk, bez którego nie można się obyć. Aż człowiek odkrywa, że i to mu nie wystarcza(....)." I jeszcze: "Chcę, żeby ludzie zrozumieli: byłem człowiekiem normalnym, nie spędzałem dni w barze na piciu, nie byłem włóczęga ani zboczeńcem. Miałem dobrych przyjaciół, prowadziłem normalne życie - z wyjątkiem tych niszczycielskich wyobrażeń.(....). Moja rodzina była wierząca i wspaniała, ale nie ma żadnej ochrony przed wpływem pornografii, na którą godzi się ZBYT TOLERANCYJNE społeczeństwo". I ostatecznie: "W więzieniu spotkałem wielu ludzi, których do gwałtu doprowadził, tak jak mnie, wpływ brutalnej pornografii."
Myślę, że warto przemyśleć te słowa, przemyśleć do czego doprowadza pornografia.... Ale przede wszystkim warto przemyśleć naszą obojętność na nią, na zalegające półkami czasopisma, których nasze dzieci nie powinny widzieć. Warto przemyśleć wstrząsające słowa Teda: "Nie ma sensu, żeby porządni ludzie potępiali Teda Bundy'ego i przechodzili obojętnie obok kiosków pełnych czasopism pornograficznych, które rodzą Tedów Bundych. Moja śmierć nie przywróci życia pięknym dziewczynom, które zabiłem, ani nie złagodzi bólu ich rodzicom. Trzeba coś zrobić zawczasu....".
Jego życiorysu nie będę przytaczać: każdy może sobie spokojnie wygooglować. Zapoznajmy się z fragmentem wywiadu psychologa Jamesa Dobsona z Tedem Bundym (Madre di Dio, 4/1989).Ted twierdzi, że wyrósł w szczęśliwej rodzinie, w której chodzono do kościoła, nie pito, nie paliło. Nigdy też nie uległ seksualnej przemocy. Ted zaznacza: "Raczej chciałbym przypomnieć, jak mając 12 lat odkryłem pornografię w sklepie blisko naszego domu. Wraz z kolegami przebywałem często na ulicy. Szperaliśmy wśród śmieci i czasem znajdowaliśmy tam czasopisma pornograficzne bardziej hard." Na pytanie dziennikarza czy były tam także sceny gwałtów, odpowiada: "Tak. I chcę podkreślić, że właśnie ten rodzaj pornografii jest najbardziej niebezpieczny. Mówię to z doświadczenia osobistego. Było to doświadczenie ciężkie, straszne. Pornografią najszkodliwszą jest ta, która pokazuje gwałty seksualne. Gwałt i seks razem wzięte wzbudzają straszne pragnienia.
Dalej Ted Bundy mówi: "Uważam, że to pornografia popchnęła mnie na drogę gwałtu. To ona podniecała moją wyobraźnię. Potem stałem się niewolnikiem swoich wyobrażeń". Następnie można przeczytać: "Za każdym razem szukałem w pornografii silniejszych, potężniejszych emocji. Jest to jakby narkotyk, bez którego nie można się obyć. Aż człowiek odkrywa, że i to mu nie wystarcza(....)." I jeszcze: "Chcę, żeby ludzie zrozumieli: byłem człowiekiem normalnym, nie spędzałem dni w barze na piciu, nie byłem włóczęga ani zboczeńcem. Miałem dobrych przyjaciół, prowadziłem normalne życie - z wyjątkiem tych niszczycielskich wyobrażeń.(....). Moja rodzina była wierząca i wspaniała, ale nie ma żadnej ochrony przed wpływem pornografii, na którą godzi się ZBYT TOLERANCYJNE społeczeństwo". I ostatecznie: "W więzieniu spotkałem wielu ludzi, których do gwałtu doprowadził, tak jak mnie, wpływ brutalnej pornografii."
Myślę, że warto przemyśleć te słowa, przemyśleć do czego doprowadza pornografia.... Ale przede wszystkim warto przemyśleć naszą obojętność na nią, na zalegające półkami czasopisma, których nasze dzieci nie powinny widzieć. Warto przemyśleć wstrząsające słowa Teda: "Nie ma sensu, żeby porządni ludzie potępiali Teda Bundy'ego i przechodzili obojętnie obok kiosków pełnych czasopism pornograficznych, które rodzą Tedów Bundych. Moja śmierć nie przywróci życia pięknym dziewczynom, które zabiłem, ani nie złagodzi bólu ich rodzicom. Trzeba coś zrobić zawczasu....".
sobota, 17 maja 2014
O dziecięcej pornografii....
Ten temat jest bulwersujący z kilku powodów.
Pierwszy: dzieci wykorzystywane na potrzeby filmów porno. Strona fundacji Pink Cross alarmuje, że jest to obecnie najszybciej rozwijający się biznes internetowy. W samym 2008 roku jedna z amerykańskich fundacji znalazła 1536 stron internetowych z dziecięcą pornografią. Na samą myśl robi mi się naprawdę niedobrze. Jakim trzeba być człowiekiem by zmuszać dzieci do czynności seksualnych! Jak bardzo trzeba mieć wypatrzone sumienie by patrzeć na to i nie alarmować. Dokąd idziesz człowiecze? Dokąd zmierza człowieczeństwo? Żeby tak traktować niewinne istoty, dzieci tak wrażliwe i nieumiejące mówić o swoich prawach....Na jednym z polskich portali można znaleźć liczby mówiące, że w 2010 roku liczba stron dotyczących dziecięcej pornografii wzrosła o 17%. Nie wiadomo czy dane dotyczą polski czy świata. Mimo to są zatrważające.
Drugi: Coraz młodsze dzieci są uzależnione od pornografii. Strona fundacji Pink Cross pisze, że pornografię regularnie ogląda przynajmniej 11 milionów nastolatków (tu też niestety nie podano gdzie badania zostały przeprowadzone). Rodzice, bądźcie odpowiedzialni, interesujcie się tym co robią Twoje dzieci przed komputerem, rozmawiajcie z nimi o szkodliwach skutkach uzależnień: także tych od oglądania pornografii.
Co jakiś czas można w internecie artykuł o tym, że coraz młodsze dzieci ( dziesięciolatkowie, choć znane są też przypadki siedmiolatków, a nawet, o zgrozo!, pięciolatków) są uzależnione od pornografii albo że zdarzyło się takim dzieciom obejrzeć takiego rodzaju filmy. Czy my dorośli zdajemy sobie sprawę, jak takie filmy mogą wpłynąć na nieukształtowaną psychikę dziecka? Rozmawiajmy z naszymi dziećmi, nie zostawiajmy ich samych przed komputerem, gdzie mają łatwy dostęp do wszystkiego. Starajmy się, by dostęp do pornografii w świecie nie był tak łatwo dostępny. Tak przy okazji to zastanówmy się na kogo głosujemy: na wielu portalach możemy przeczytać, że Donald Tusk jest przeciwko ograniczania dostępu do stron pornograficznych. Czy państwo nie powinno nas chronić? A przede wszystkim naszych dzieci? Czemu to ma służyć? A przede wszystkim komu?
Pierwszy: dzieci wykorzystywane na potrzeby filmów porno. Strona fundacji Pink Cross alarmuje, że jest to obecnie najszybciej rozwijający się biznes internetowy. W samym 2008 roku jedna z amerykańskich fundacji znalazła 1536 stron internetowych z dziecięcą pornografią. Na samą myśl robi mi się naprawdę niedobrze. Jakim trzeba być człowiekiem by zmuszać dzieci do czynności seksualnych! Jak bardzo trzeba mieć wypatrzone sumienie by patrzeć na to i nie alarmować. Dokąd idziesz człowiecze? Dokąd zmierza człowieczeństwo? Żeby tak traktować niewinne istoty, dzieci tak wrażliwe i nieumiejące mówić o swoich prawach....Na jednym z polskich portali można znaleźć liczby mówiące, że w 2010 roku liczba stron dotyczących dziecięcej pornografii wzrosła o 17%. Nie wiadomo czy dane dotyczą polski czy świata. Mimo to są zatrważające.
Drugi: Coraz młodsze dzieci są uzależnione od pornografii. Strona fundacji Pink Cross pisze, że pornografię regularnie ogląda przynajmniej 11 milionów nastolatków (tu też niestety nie podano gdzie badania zostały przeprowadzone). Rodzice, bądźcie odpowiedzialni, interesujcie się tym co robią Twoje dzieci przed komputerem, rozmawiajcie z nimi o szkodliwach skutkach uzależnień: także tych od oglądania pornografii.
Co jakiś czas można w internecie artykuł o tym, że coraz młodsze dzieci ( dziesięciolatkowie, choć znane są też przypadki siedmiolatków, a nawet, o zgrozo!, pięciolatków) są uzależnione od pornografii albo że zdarzyło się takim dzieciom obejrzeć takiego rodzaju filmy. Czy my dorośli zdajemy sobie sprawę, jak takie filmy mogą wpłynąć na nieukształtowaną psychikę dziecka? Rozmawiajmy z naszymi dziećmi, nie zostawiajmy ich samych przed komputerem, gdzie mają łatwy dostęp do wszystkiego. Starajmy się, by dostęp do pornografii w świecie nie był tak łatwo dostępny. Tak przy okazji to zastanówmy się na kogo głosujemy: na wielu portalach możemy przeczytać, że Donald Tusk jest przeciwko ograniczania dostępu do stron pornograficznych. Czy państwo nie powinno nas chronić? A przede wszystkim naszych dzieci? Czemu to ma służyć? A przede wszystkim komu?
Lubię dyskutować
Jak w tytule: lubię dyskutować. Zatem wszystkie mądre i kulturalne komentarze mile widziane. Wiem, że tematyka jest i będzie kontrowersyjna, ale to wcale nie znaczy, że możemy siebie wzajemnie atakować. Jeśli coś CI się spodobało, a może z czymś się zupełnie nie zgadzasz, pisz koniecznie. Uważasz, że blog jest ciekawy a może wręcz przeciwnie, podziel się tym ze mną. A może chciałabyś/chciałbyś mi opowiedzieć jakąś historię związaną z tym blogiem, a może zupełnie coś innego, zapraszam do kontaktu.
Pragnę zaznaczyć, że obraźliwe komentarze będą usuwane.
Pragnę zaznaczyć, że obraźliwe komentarze będą usuwane.
piątek, 16 maja 2014
O czym z telewizji się nie dowiemy? Czyli statystyki związane z pornografią. Odsłona1
Shelley Lubben – była aktorka porno,
której postać może bliżej przedstawię innym razem, prowadzi Pink
Cross Foundation: fundację przeznaczoną dla osób chcących zerwać
z pornbiznesem. Na swojej stronie ma zamieszczone kilka ciekawych, a
przede wszystkim przerażających informacji.
Oto jedne z nich:
- 90% z osób zatrudnionych w pornbiznesie było w dzieciństwie molestowanych seksualnie;
- od 66% do 99% pracujących w pornbiznesie jest zarażonych opryszczką narządów płciowych (jest to choroba nieuleczalna) - jednym z jej skutków jest zwiększone ryzyka raka szyjki macicy (inne pozwolę sobie pominąć) a także dzieci przychodzące na świat u kobiety z opryszczką się zarażają (zdjęcia dla zainteresowanych można obejrzeć na wikipedii);
- Średnia długość życia osoby pracującej w pornbiznesie to 36,2 lata;
- Istnieje 4,5 miliona stron pornograficznych (firma Optenet oszacowała, że jest to aż 37% wszystkich stron internetowych).
Od dłuższego czasu dużo o tym myślę.
Straszne jest to, że ludzie w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego
co dzieje się na świecie. Patrzą przez pryzmat tylko swojej
przyjemności, a nie czyjegoś cierpienia. Wiele świadectw
zamieszczonych na podanej wyżej stronie mówi o tym, że wiele
obscenicznych scen jest kręconych po tym jak „aktorzy” się
naćpają albo wystarczająco dużo wypiją. Większość z nich jest
uzależniona od tego typu używek. Nikt nie jest w stanie zrobić
większości tego typu na trzeźwo. Aktorki po wielu scenach
zaświadczają, że mają ochotę popełnić samobójstwo
(najczęściej przez powieszenie). Może warto przez chwilę się
zastanowić co ja właściwie oglądam? Czego tak naprawdę szukam?
Dlaczego swoim postępowaniem przyczyniam się do niszczenia komuś
życia. I oczywiście, teraz mogą posypać się słowa, że przecież
to one chcą tam pracować. Nikt z nas jednak nie wie, co kobiety
zmusza do takiej formy przetrwania, dlaczego boją się odejść. A
przede wszystkim powinniśmy pamiętać, że podaż wzrasta wraz z
popytem (czyli im więcej osób które chcą na to patrzeć, tym
więcej, niestety, osób tam zatrudnionych). Nie pozwólmy
pornografii zdominować świat. (Tak jak to się dzieje w świecie
internetu: muszę przyznać, że aż 37% to już zatrważająca
liczba).
Przywitanie :)
Cześć:) już od dawna wymyśliłam,
że chciałabym prowadzić tego bloga. Jednak zawsze coś mi
przeszkadzało: a to mnóstwo zajęć dookoła, a to po prostu moje
zwykłe lenistwo i przerażenie, że podejmuje się takiego wyzwania.
O czym tu będzie? A czego można spodziewać się po matematyku?
Statystyki. Tak, tak, wiem, już wiele osób zdążyłam wystraszyć,
ale obiecuję że postaram się żeby było ciekawie. Jak na
matematyka lubię jednak wzbudzać w sobie refleksje o życiu. Co
zatem z tego wyjdzie? Z pewnością mieszanka wybuchowa, która mam
nadzieję, że się spodoba, a przynajmniej skłoni do myślenia.....
Zatem do dzieła :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)