W 2000 roku doktor R.H. Gray z
naukowcami z Johns Hopkins University przeprowadzili w Ugandzie
badania na 174 małżeństwach. W każdym z tych małżeństw jeden z
partnerów miał HIV a drugi był zdrowy. Współżyli oni
średnio 9 - 10 razy w miesiącu bez używania prezerwatywy i okazało
się, że po roku czasu zaraziło się 38 osób. Policzono zatem, że
szansa zakażenia wirusem HIV wynosi 1 do 588 czyli 0,17%.
Światowa organizacja zdrowia (WHO)
podaje, że skuteczność prezerwatyw przy zarażaniu wirusem HIV, to
80-95%. WHO zaznacza: "To oznacza, że używanie prezerwatyw
chroni przed 80% do 95% zakażeń wirusem HIV, które pojawiłyby się
gdyby prezerwatywy nie zostały użyte". Zatem gdyby wszystkie
małżeństwa używały prezerwatywy to zarażonych byłoby 18 osób.
Liczba tak naprawdę tylko o połowę mniejsza. Ale za to ile wpływu
do skarbca firmy? Ilu dodatkowych klientów... Czysty biznes!! Okazuje się, że zdecydowanie lepiej chroni nas nasz organizm a
prezerwatywy tylko delikatnie redukują tą liczbę. Licząc nawet, że liczba zmniejszyłaby się o 90% od osób zakażonych to jest to wciąż 6 zarażonych małżonków.
A tak abstrahując od tych liczb, to
czy naprawdę dla chwili przyjemności i pod wpływem emocji warto zmarnować sobie całe swoje życie po to by walczyć z chorobą? Na dzień dzisiejszy jedynym skutecznym i 100% sposobem jest wierność jednemu zdrowemu partnerowi, więc zanim pomyślimy o następnej przygodzie, to może warto pamiętać, że prezerwatywy nie dają nam zupełnej gwarancji? Co o tym myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz